czwartek, 30 października 2014

Powrót do glutenu...i problem z aktywnością blogową.

Nieplanowany. Niezamierzony. Nieunikniony.
Od kilku dni jestem w Londynie. Zdawałam sobie sprawę, że w związku z przeprowadzką (kilka miesięcy) prawdopodobnie będę musiała powrócić do glutenu... nie sądziłam jednak, że tak szybko. Mieszkając u kogoś, w dodatku z ograniczonym budżetem i czasem po prostu nie jestem w stanie na razie trzymać diety,  nie mówiąc już o eksperymentach kulinarnych i aktywnym blogowaniu... Zrobię wszystko, żeby choć co jakiś czas wrzucać posty, jednak nie wiem jak wyjdzie to w praktyce.
A jak wrażenie, po pierwszej pszennej bułce i porcji krokietów?
Ciężko. Nie spałam pół nocy i bolał mnie żołądek. Mój organizm na nowo musi nauczyć się z nim radzić. Właściwie jestem ciekawa, czy na dłuższą metę poczuję dużą różnicę. Pożyjemy, zobaczymy.

Jak na razie chłonę Londyn - wybaczcie :)

piątek, 24 października 2014

Droga przez mąkę: Testujemy makaron bezglutenowy. Spaghetti bolognese po mojemu.

 


Wszystkiego najlepszego wszystkim makaronożercom z okazji Światowego Dnia Makaron! Pomysł na spaghetti zrodził się, gdy w Lidlu udało mi się zakupić... makaron bezglutenowy.  Przyznam, że bardzo stęskniłam się za włoską kuchnią (a w każdym razie domową, polsko-włoską kuchnią), a makaron z sosem pomidorowym to jedno z moich ulubionych dań. Cztery miesiące postu to zdecydowanie za długo.


Mam długie zęby do wszelkich gotowych produktów typowo bezglutenowych i raczej staram się je omijać z daleka. Prosty skład (mąka kukurydziana, mąka z grochu włoskiego, emulgator: mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych*) makaronu z Lidla skłonił mnie do testów. Cena również okazała się w miarę przystępna (5,99zł/500g). Zdecydowałam się na bardziej uniwersalne świderki, choć obok kusiły typowe długie nitki spaghetti.




Sam makaron okazał się być zaskakująco... zwyczajny - w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Gotuje się szybko, jest jędrny i smakuje właściwie identycznie jak klasyczny pszenny makaron.
Dla jednej osoby taka paczka spokojnie starczy na 5-6 porcji, więc myślę, że to dobra inwestycja - szczególnie jeśli zmęczy nas już ryż i kasza jaglana. 


Uzbrojona w makaron mogłam przystąpić do przygotowania ukochanego sosu. Wiadomo, wariacji na temat spaghetti bolognese jest tyle, ile osób prowadzących gospodarstwo domowe w Polsce. W wersji po mojemu danie to ma być szybkie, proste i przepyszne.
Po tak długim poście, sam makaron z pomidorem byłby dla mnie największym przysmakiem. Ale mój A. potwierdza - wyszło przepyszne.

 

Spaghetti bolognese po mojemu

  • mięso mielone (udziec z indyka) 400 g
  • 1,5 kg pomidorów (lima)
  • 1 marchew
  • 2 małe cebule
  • 3 ząbki czosnku
  • oliwa
  • bazylia, oregano
Obieramy i myjemy warzywa. Na oliwie delikatnie smażymy drobno posiekaną cebulę. Po ok. 10 minutach dorzucamy pokrojoną w kostkę marchew. Dodajemy mięso mielone i smażymy pod przykryciem. Gdy mięso będzie podrumienione dodajemy pokrojone pomidory, czosnek i przyprawy. Gotujemy pod przykryciem przez jeszcze ok. 15 min. 
Podajemy z makaronem (bezglutenowym oczywiście) i startym serem.



* mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych - E471 - Związki syntetyczne. Wytwarzane z glicerolu i naturalnych kwasów tłuszczowych, głównie pochodzenia roślinnego, również zwierzęcego.
Nieszkodliwe, nie wykazują skutków ubocznych. Organizm metabolizuje je jak każdy inny tłuszcz. Co ciekawe, związki wchodzące w skład E471 są wytwarzane w organizmie w sposób naturalny podczas procesu trawienia naturalnych tłuszczów. 

Wykorzystane źródła:
http://www.food-info.net/pl/e/e471.htm

sobota, 18 października 2014

Pieczone warzywa


Pieczone warzywa to świetny dodatek do obiadu lub posiłek sam w sobie. Nawet następnego dnia mogą stanowić bazę jako "sos" do makaronu lub ryżu - choć ja akurat nie bawiłam się w żadne dopełniacze i zjadłam je tylko z dodatkiem żółtego sera. Proporcje warzyw standardowo dopasowujemy do naszych kubków smakowych i tego co znajdziemy na dnie lodówki.
W każdej wersji - pychota.

Pieczone warzywa

  • 4 ziemniaki
  • 4 marchewki
  • bakłażan
  • 5 pieczarek
  • 2 cebule
  • 3 ząbki czosnku
  • oliwa
  • bazylia, oregano, pieprz, sól

Warzywa myjemy i obieramy. Ziemniaki gotujemy ok. 10 minut w lekko osolonej wodzie. Po przestygnięciu kroimy razem z pozostałymi składnikami. Mieszamy wszystkie warzywa w misce z oliwą i przyprawami. Najlepiej zostawić je na ok. godzinę do przegryzienia.
Wstawić do nagrzanego piekarnika, piec ok. 25 min w temperaturze 180 stopni.


 

wtorek, 7 października 2014

Smakowa oliwa



Najlepszy dodatek do kanapek, grzanek z pomidorem i surówek. Obowiązkowa pozycja w kuchni. Najprostszy do przygotowania dressing - tak na prawdę wrzucamy do słoika co mamy pod ręką, zalewamy oliwą i odstawiamy na kilka dni. 

Koniecznie w naszej oliwie musi znaleźć się czosnek. Oczywiście znajdą się wampiry, które za czosnkiem nie przepadają, ale nie w moim domu. 

Czosnku nigdy za wiele.

Czosnek ma niesamowite właściwości antybakteryjne, przeciwzapalne i przeciwgrzybiczne. Zawdzięcza to wysokiemu stężeniu związków siarki oraz flawanoidów. Rozdrobnienie czosnku skutkuje wydzielaniem związku o nazwie allicyna - ma on działanie antybiotykowe i przeciwgrzybicze. Przypuszcza się, że oprócz wzmacniania odporności, czosnek ma też działanie antynowotworowe (przeciwutleniacze zapobiegają uszkodzeniom zdrowych komórek). 
Niestety obróbka cieplna neutralizuje dobroczynne właściwości czosnku, dlatego też najlepiej spożywać go na surowo, a do dań na ciepło dodawać go jak najpóźniej. 




Wampirom, które obawiają się czosnkowego oddechu, poleca się zieloną pietruszkę, ewentualnie miód, mleko lub jogurt. Taka mieszanka może jednak spowodować problemy żołądkowe.






Wracając do pozytywów: spożycie czosnku niweluje bóle głowy, ułatwia zasypianie, obniża poziom cukru we krwi. A co najważniejsze - w odpowiednich proporcjach jest po prostu pyszny.


Oliwa smakowa

  • coś zielonego: liście pietruszki lub bazylii
  • coś żółtego: kilka ząbków czosnku, oliwa (ewentualnie inny olej: rzepakowy, słonecznikowy)
  • coś czerwonego: kilka suszonych pomidorów, kawałek ostrej papryczki
Składniki oraz proporcje zależą od naszych preferencji smakowych, jak również od tego, co aktualnie znajduje się w naszej kuchni. U nas zamiennie dodaje się pietruszkę i bazylię, ale zawsze znajdą się tam czosnek i suszone pomidory. Składniki drobno siekamy, wrzucamy do słoiczka i zalewamy oliwą. Przechowujemy w ciemnym, chłodnym miejscu. Po dwóch dniach oliwa jest gotowa.

Jak długo może stać oliwa? Zjadamy ją w ciągu 4-5 dni, ale myślę, że spokojnie może postać dłużej. 
Uwaga! należy pilnować, by składniki nie osadzały się na ściankach słoika i zawsze były przykryte warstwą oliwy. Dwukrotnie zdarzyło mi się, że zaszły pleśnią.

Smacznego!
Ola



Wykorzystane źródła:
http://portal.abczdrowie.pl/wlasciwosci-czosnku
http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/grypa-i-przeziebienia/jak-jesc-czosnek-wyleczyc-grype-i-przeziebienie_42008.html

sobota, 4 października 2014

Kakaowe muffiny z gruszką b/g



Ostatnio mam wiele okazji do świętowania. Jak wiadomo każda okazja jest dobra, by skusić się na coś pysznego - jak dla mnie każda jest idealna, by spędzić trochę czasu w kuchni;) Wybór padł na muffiny. Składniki? to co akurat miałam pod ręką. Mąka kukurydziana okazuje się być zupełnym hitem jeśli chodzi o babeczki, ponieważ są dużo lżejsze niż na mące pszennej, w dodatku dłużej utrzymują świeżość i kruchość [moim skromnym zdaniem].
Wyszły pyszne. Jak to u mnie - mało słodkie, więc słodkolubni mogą dosypać cukru od serca.

 Kakaowe muffiny z gruszką

  • 1 i 1/4 szklanki mąki kukurydzianej
  • 1/4 szklanki mąki gryczanej
  • 1/2 szklanki cukru
  • 200 g jogurtu greckiego
  • 1/2 szklanki oleju
  • 2 jaja
  • 1 czubata łyżeczka sody
  • 2 łyżki kakao
  • dojrzała gruszka
  • utarty goździk
Składniki suche i mokre mieszamy w większej misce. Dodajemy drobno pokrojoną gruszkę. Wylewamy masę do 3/4 wysokości foremek. Pieczemy ok. 20-25 w temperaturze 180 stopni.
Posypujemy cukrem pudrem.



Ot, cała filozofia:)
Ola

niedziela, 28 września 2014

Najlepszy chleb bezglutenowy




Przy rozpoczynaniu bezglutenowego życia moje największe obawy tyczyły się śniadania. Jak można żyć bez pieczywa? Co wziąć na drugie śniadanie? Jak odmówić sobie najlepszego tradycyjnego chleba z wrocławskiej piekarni na Bema? Wystarczy znaleźć porządne bezglutenowe pieczywo. Przecież w sklepach teraz ich pełno, więc skąd problem?

Oczywiście, chleby bezglutenowe są, dostępne teraz nawet w Rossmannie. Pytanie za milion: dlaczego musimy wybierać między ceną, smakiem i składem? Większość chlebów b/g, z którymi się spotkałam (przy czym romanse kończyły się na pierwszej randce, jeszcze przy półce) ma skład tak długi, że rezygnowałam z czytania już przy moim faworycie: syropie fruktozowo-glukozowym. Cena (ok. 10 zł) za kilka kromek pieczywa o wyglądzie podeszwy lub spulchnionego pieczywa tostowego również nie porywa. Zrezygnowałam więc z kupnych wynalazków i wpadłam w szał pieczenia. Teraz jestem wierna wyłącznie poniższemu przepisowi, który jest niesamowicie prosty, stosunkowo tani, a wypiek smakiem nie odbiega od zwykłego chleba.
Po prostu genialny.

Przepis pochodzi oczywiście z Moich Wypieków. Moja modyfikacja to wyłącznie proporcje mąk bezglutenowych oraz dodanych ziaren. Ponieważ bochenek jest spory, to po ostygnięciu porcjuję go i mrożę w foliowych woreczkach. Gorąco polecam!

 

Chleb bezglutenowy

  • 500 g mąki bezglutenowej (u mnie: 300g mąki kukurydzianej, 150g gryczanej i 50g ziemniaczanej)
  • 3 łyżki siemienia lnianego
  • 3 łyżki łuskanego słonecznika
  • 3 łyżki sezamu
  • 3/4 łyżki soli
  • 1,5 łyżki cukru
  • 25 g świeżych drożdży
  • 550 ml lekko ciepłej wody
Wszystkie składniki wymieszać w wysokiej misce, przykryć kuchennym ręczniczkiem, pozostawić w cieple do powiększenia objętości (u mnie ok. pół godziny). Po tym czasie ciasto ponownie wymieszać. Większą keksówkę wysmarować tłuszczem, oprószyć mąką bezglutenową (używam formy silikonowej, nie wymaga przygotowania). Ciasto przełożyć do formy, przykryć ręczniczkiem, pozostawić w cieple na 20 - 25 minut, do powiększenia objętości. Jeśli masa wyrośnie za bardzo, to potem siądzie przy pieczeniu. Można wierzch posmarować oliwą - ja najczęściej posypuje słonecznikiem lub makiem.
Piec w temperaturze 230ºC przez 50 - 60 minut. Po lekkim przestudzeniu wyjąć z formy i studzić na kratce.




środa, 24 września 2014

Rozgrzewająca kawa jogurtowa


Sezon na moją ukochaną mrożoną kawę bananową odszedł w zapomnienie. Z przysmaków na zimno warto teraz przerzucić się na produkty rozgrzewające - w mojej kuchni obowiązkowo będą to przyprawy: imbir, goździki, cynamon.

Goździki oprócz charakterystycznego aromatu, mają działanie silnie przeciwutleniające, antybakteryjne i antywirusowe. Co ciekawe działają osłonowo na przewód pokarmowy (łagodzą objawy wzdęć, wymiotów i biegunek), a przy okazji zabijają szkodliwe dla organizmu pasożyty i grzyby. Ze względu na silne właściwości nie powinny ich spożywać małe dzieci oraz kobiety w ciąży.

Rozgrzewająca kawa jogurtowa

  • gruszka
  • jogurt naturalny (150g)
  • łyżeczka kawy rozpuszczalnej
  • szczypta cynamonu
  • goździk
  • łyżeczka amaretto
Kawę zaparzamy w ok. 200 ml wrzątku. Miksujemy wszystkie składniki (po uprzednim sproszkowaniu goździka). 
Podajemy na ciepło wyłącznie w pozytywnym kubku:)

Wykorzystane źródła:
http://www.przyprawowy.pl/gozdziki.html